2011.
To był dla mnie ciężki rok.
2012 rozpoczęłam fantastycznie. Liczę, że taki będzie cały i tak się skończy.
Postanowienia? Mam kilka w zanadrzu.
Czego życzę Wam i sobie na Nowy Rok? - Cierpliwości. Czasu. Czekolady.
a dzisiaj mnóstwo chrupiącej, słodkiej skorupki na fantastycznie kruchym spodzie.
jutro natomiast wybieram się w góry aby nacieszyć się śniegiem choć przez tydzień. ; ) - widzimy się na tydzień!
Tarta crème brûlée
Za Moimi Wypiekami. i parę moich drobnych zmian.
ciasto:
- 230 g mąki pszennej
- 2 łyżki proszku budyniowego - u mnie śmietankowy
- 125 g zimnego masła, pokrojonego na mniejsze kawałki
- 1 żółtko
- 2-3 łyżki zimnej wody
crème brûlée:
- 5 żółtek
- 75 g drobnego cukru do
- 1 laska wanilii
- 400 ml śmietany kremówki (30%)
- 70 ml mleka
- brązowy cukier - do zrobienia skorupki
Wszystkie składniki umieszczamy w mikserze i wyrabiamy ciasto. Z ciasta formujemy kulę i odkładamy do lodówki na pół godziny, szczelnie owinięte folią.
Formę na tartę 24 cm średnicy smarujemy masłem i wysypujemy kaszą manną lub bułką tartą. Schłodzone ciasto rozwałkowujemy na papierze do pieczenia, przenosimy na formę do tarty, oderwamy papier, ciasto wykładamy równo do formy, odcinamy brzegi. Formę z ciastem owijamy dokładnie folią, chłodzimy ponownie przez 30 minut w lodówce.
Na schłodzone ciasto wyłożyć papier do pieczenia, a następnie na papier obciążamy kulkami ceramicznymi, fasolą ub ryżem. Tak przygotowane ciasto podpiekamy w temperaturze 190ºC przez 10 minut. Następnie papier usuwamy i pieczemy kolejne 10 - 15 minut, do lekkiego zbrązowienia spodu.
Żółtka i cukier ucieramy na puszystą masę.
W garnuszku zagotowujemy mleko z kremówką i ziarenkami z laski wanilii - ja zagotowałam też laski wanilii, później wyjęłam. Doprowadzamy do wrzenia, natychmiast ściągamy z palnika. Gorące mleko wlewamy do masy żółtkowej,miksujemy i odstawiamy do przestudzenia.
Przestudzony krem (może być lekko ciepły) wylewamy na podpieczony spód od tarty.
Pieczemy w temperaturze 140ºC przez około 60 minut. Środek tarty może się lekko trząść. Wyjmujemy z piekarnika, zostawiamy do ostygnięcia i wkładamy do lodówki na 2 godziny.
Po zastygnięciu tarty wycieramy lekko jej powierzchnię, posypujemy brązowym cukrem i karmelizujemy za pomocą palinka. Karmelizować powinno się przed podaniem, ponieważ po pewnym czasie cukier traci swoją kruchość ( nie mam pojęcia czemu, ale tak się dzieje! )
Brzmi smakowicie:)
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu!:*
pyszne! miłego wyjazdu:D
OdpowiedzUsuńmarzę,by niczym jak Amelia w filmie złapac taką skorupkę..:-)
OdpowiedzUsuńpyszności... :)
OdpowiedzUsuńhttp://wszystkoogotowaniuks.blogspot.com
Musze spróbować takiej tarty, przydałby się tylko palnik do deserów :)
OdpowiedzUsuńO rety, ta tarta to zdecydowanie moje ''klajmaty', boooska:-)
OdpowiedzUsuńrozkosz dla podniebienia:))) i cudowny start w Nowy Rok:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam takiej tarty spróbować, zapowiada się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuń