Kocham je, bo są takie małe.
Urocze.
Za to, że wywołują uśmiech rozczulenia na twarzy i można je zjeść dosłownie na dwa gryzy.
Za to, że bez nich nie ma lata.
A teraz zaczęło się na dobre.
I długo mi nie umknie.
28 stopni i słońce, słońce, ach słońce!
Dodatek mleka do ciasta sprawia, że jest ono niezwykle kruche i ma charakterystyczny mleczny smak a lekka kwaskowatość galaretki przełamuje waniliowy smak kremu.
Urocze.
Za to, że wywołują uśmiech rozczulenia na twarzy i można je zjeść dosłownie na dwa gryzy.
Za to, że bez nich nie ma lata.
A teraz zaczęło się na dobre.
I długo mi nie umknie.
28 stopni i słońce, słońce, ach słońce!
Dodatek mleka do ciasta sprawia, że jest ono niezwykle kruche i ma charakterystyczny mleczny smak a lekka kwaskowatość galaretki przełamuje waniliowy smak kremu.
Nie da się ich nie uwielbiać, obiecuję.
Kruche mleczne babeczki z kremem patisserie, truskawkami i galaretką.
składniki na około 50 babeczek.
na ciasto:
- 600 g mąki pszennej
- 300 g masła
- 100 g cukru pudru
- łyżka esencji waniliowej
- 4 duże łyżki zimnego mleka
- 3 żółtka
- 6 żółtek
- 9 łyżek mąki pszennej
- 6 łyżek mąki ziemniaczanej
- 1,5 litra mleka
- 2 łyżki esencji waniliowej
- 100 g drobnego cukru
dodatkowo:
- truskawki
- galaretka truskawkowa
Najpierw przygotowujemy krem - będzie potrzebny potem, a musi mieć czas aby ostygnąć.
750 ml mleka zagotowujemy w dużym garnku z cukrem i esencją waniliową.
Pozostałe 750 ml ubijamy z żółtkami i mąkami.
Wlewamy powoli do gotującego się mleka jajeczną masę wciąż mieszając ( ja używam ręcznego miksera ). Doprowadzamy do wrzenia, przykrywamy folią spożywczą i pozostawiamy do CAŁKOWITEGO ostygnięcia. Krem jeśli jest ciepły będzie wydawał się płynny - z czasem zgęstnieje i na babeczki należy go nakładać już zupełnie ostudzonego. Unikniemy wtedy rozlewania się i rozwarstwiania się kremu, co mi się kiedyś zdarzyło ( brr. ).
Mąkę przesiewamy z cukrem pudrem. Siekamy z zimnym masłem, dodajemy esencję waniliową i zimne mleko, szybko zagniatamy i wstawiamy do lodówki na około 30 minut.
Ciasto rozwałkowujemy na grubość około 0.5 cm, przykrywamy wcześniej ułożone foremki, dociskamy do brzegów. Nakłuwamy widelcem, przykrywamy folią aluminiową i przysypujemy kulkami ceramicznymi aby ciasto nie wybrzuszyło się podczas pieczenia. Pieczemy w rozgrzanym do 200 stopni około 10 minut na złoty kolor.
Truskawki myjemy, odszypułkowujemy i pozostawiamy do obeschnięcia. Kroimy na kawałki.
Galaretkę rozpuszczamy w mniejszej ilości wody niż jest podana na opakowaniu. Mi na około 100 babeczek wystarczyło całe jedno opakowanie rozpuszczone w 400 ml zamiast w 0.5 l. Jeśli robicie mniej, zmniejszamy ilość proszku i wody, dajemy np. pół paczki galaretki i rozpuszczamy w 200 ml wody na każde 50 babeczek. Nie przelewamy z garnka, pozostawiamy do ostygnięcia.
Po wyciągnięciu z piekarnika pozostawiamy ciastowe foremki do zupełnego ostygnięcia. Wyjmujemy z foremek uważając, aby się nie pokruszyły. Do każdej nakładamy po dużej łyżeczce ostudzonego kremu, na którym układamy części truskawek. Smarujemy ostudzoną, lekko tężejącą galaretką.
Cudnie wyglądają. Idealne na letni deserek :D
OdpowiedzUsuńWspaniałe są takie babeczki. Można je jeść, jeść i jeść.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńHeh no racja masz podobną nazwę.
Ja dopiero zaczynam na razie same wypieki.
mam nadzieję, że zasmakują ^^
OdpowiedzUsuńzawsze daje dużo słodzika, bo kochaaam słodkie xdd
Smakowite babeczki... Są naprawdę urocze! Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńPiekne te babeczki, w ogole ja tez uwielbiam kruche ciasto, jak sie takie upiecze mozna kombinowac z czym podac, zrobic kazda inna :)
OdpowiedzUsuńo matko!!! jakie pyszne:D
OdpowiedzUsuń