Przegapiłam sezon na rabarbar.
Przegapiłam również ten szparagowy.
Nie odwiedzałam Was - ale postaram się nadrobić zaległości.
Mówi się, że przerwy bywają dobre a mi wstyd się tutaj pokazywać po prawie dwóch (!) miesiącach.
Ha! To wcale nie tak, że leżałam na kanapie brzuchem do góry. Nieprawda. Maj - miesiąc sesji - spowodował u mnie prawdziwy zastój blogowy, który zaskoczył mnie samą. Należą się więc wyjaśnienia, szczególnie, że zniknęłam tak nagle.
A to dlatego, że wcale tego nie planowałam!
A to dlatego, że wcale tego nie planowałam!
Otóż kiedy pod koniec kwietnia wróciłam na egzaminy miałam zaplanowaną naukę, naukę i naukę z przerwami na jakieś drobne kuchenne szaleństwa i...
... i nic.
Przepisy naszykowane. Produkty kupione.
A ja nad setną kawą w totalnej panice - nie wiem chyba ( raczej ) nic. Pobudki o szóstej, bo jestem z tych co wolą uczyć się od rana ale jednak spać. Góra książek patrzyła się na mnie wściekle każdego ranka gdy wchodziłam do kuchni - a bo uczę się przy kuchennym stole. Niektórych nawet nie otworzyłam.
Drugi rok - zdany.
A wtedy musiałam się przeprowadzić. Znalezienie mieszkania, które spełnia moje standardy a którego cena nie jest wygórowana nie jest łatwe. Ale udało się.
Duża kuchnia.
Pokój z oknem na północ.
Słoneczna łazienka.
Na początku czerwca wróciłam do domu.
I jestem.
I przepraszam.
Ale mam dla Was letnie tiramisu.
Wybaczycie?
Truskawkowe tiramisu
Okey - następnym razem zmniejszę ilość białek lub zwiększę ilość sera bo przepis jest własny ( i wykorzystywany pierwszy raz ) - i jak widzicie, lekko się rozpłynął. Duże zaskoczenie, ale to chyba również częściowo wina soczystych truskawek. W żadnym wypadku nie ujmuje to smaku ale polecam robić w pucharach lub zrezygnować z dodatku piany z białek. Wtedy ciasto na pewno zachowa porządny wygląd ; )
- 4 świeże jaja
- 0,5 kg mascarpone
- 50g cukru pudru
- laska wanilii
- 1kg truskawek
- dwie paczki podłużnych biszkoptów
- sok z truskawek*
- sok z połówki cytryny
- alkohol - opcjonalnie, ja tam nie lubię, rum lub jaki zechcecie.
*Sok z truskawek - dla tych z mniejszą ilością czasu proponuję kupienie truskawkowego nektaru, ale polecam zrobić sok truskawkowy do nasączenia biszkoptów samemu - nic trudnego, gotujemy truskawki z wrzątkiem i cytryną ( cukier nie jest nawet potrzebny, jeśli truskawki są bardzo słodkie! ) przecedzamy przez sitko i mamy sok.
Jajka dokładnie myjemy i parzymy we wrzącej wodzie. Oddzielamy białka od żółtek, żółtka ubijamy z cukrem pudrem i wanilią na puszystą masę, dodajemy porcjami ser i dokładnie mieszamy ( u mnie mikserem ) a białka wkładamy do lodówki aby były dobrze schłodzone.
Truskawki myjemy, odszypułkowujemy i kroimy w grubsze plastry. Biszkopty zanurzamy w soku na kilka sekund, aby się nie rozpadły. Układamy na dnie wybranego naczynia, następnie układamy warstwę z pokrojonych truskawek. Białka ubijamy na sztywną pianę i delikatnie mieszamy z masą serową, połowę serowej masy wylewamy na pokrojone truskawki i układamy kolejną warstwę biszkoptów, truskawek, sera. Owijamy szczelnie folią i wkładamy do lodówki aby ciasto dobrze stężało.
Tak, u mnie warstwa górna jest lekko różowa - skutek dodania odrobiny różowego barwnika, do czego zostałam namówiona ; ) Jakoś sama nie lubię sztucznego koloru. Ale jest.
Jesteś! :) Fajnie, że wróciłaś. Gratuluję zdanej sesji i częstuję się z przyjemnością ;).
OdpowiedzUsuńnoo, zniknęłaś nam, nikt nie wiedział cóż to się stało! ale ja wiedziałam, że wrócisz. czułam to.
OdpowiedzUsuńi proszę, zgadłam. ale w jakim styl wracasz! wspaniałe tiramisu ze sobą przynosić. grzechy muszą być Ci odpuszczone!
no, dobrze że wróciłaś, że rok zaliczony! tak trzymać - i pysznie się zapowiada to tiramisu:))))
OdpowiedzUsuńwygląda bosko!!!
OdpowiedzUsuń